Młodzi naukowcy CKZiU podbijają krakowskie uczelnie!

05-10-2017

Piątkowego popołudnia my, żądni wiedzy, wszelkiego szczebla i kierunku uczniowie CKZiU, udaliśmy się na krakowską przygodę naukową. Nie mieliśmy fartuchów, mikroskopów, map czy innych cudów Matki Boskiej Przyrodniczej, lecz czujnym wzrokiem władając i pod czujnym okiem p. Jasińskiej-Kumór, p. Stachoń-Pastuchy oraz p. Żurowskiej się znajdując, gotowaliśmy się na całe godziny pokazów i doświadczeń.

Małopolska Noc Naukowców – jak dumnie okrzyknięto całe wydarzenie – rozpoczęła się dla nas w Uniwersytecie Rolniczym około godziny 18:00 pogadanką na temat zagrożeń zdrowotnych żywności, czyli stertą informacji, jak bardzo powinniśmy nic nie jeść, ażeby cieszyć się wolnością od sztuczności i chemii w naszej codziennej strawie. (Powiedzieć, że wykład do najciekawszych nie należał, rzecz jasna, nie wypada, toteż zakończmy ten punkt stwierdzeniem, że nie trafił w gusta każdego, a ciężkie powieki były efektem trudnego dnia w szkole
i półtoragodzinnej jazdy.)
Wcześniej otrzymaliśmy legitymacje uczestnika, co przysporzyło sporo zabawy – mogliśmy bowiem otworzyć swe artystyczne, niespełnione jeszcze wnętrza na wyzwanie, jakim było narysowanie swoich autoportretów (no cóż… nie wszystkim się udało tak, jak tego pragnęli).

Temat następnego punku brzmiał – może nieco tajemniczo – „Czego potrzebuje Robinson, aby przetrwać w Himalajach?”. Odpowiedź? Wystarczy jedynie liofilizator i trochę owoców! Czyż to nie proste? A jakie tanie! (nieprawda)
Studenci pokazali nam, jak działa ów liofilizator, wyjaśniając ideę suszenia na zimno, a potem poczęstowali nas przetworzonymi za jego pomocą owocami (być może zachowują one pełnię wartości odżywczych, lecz ich smak… Może zjadliwe, ale jednak paskudztwo!).

Cała seria pokazów chemicznych: wystrzałów, rozświetleń, zabarwień, dźwięków – oto co czekało na nas w kolejnej auli. Prowadzący opowiadał energicznie, zasypywał ciekawostkami, udowadniał twierdzenia eksperymentami. Nie sposób było oderwać oczu od sceny, na której nieprzerwanie coś się działo. Z korytarzy dało się słyszeć co jakiś czas przeszywające huknięcia
i inne tajemnicze dźwięki – efekt prowadzonych tamże doświadczeń. Lecz „nam strzelać nie kazano!” – uspokoił publiczność nasz wykładowca, powołując się na słowa narodowego poety. Jak było widać, doskonale recytuje nie tylko chemiczne formułki.
Co do samych pokazów, tu proszę o wyrozumiałość, nie jestem w stanie powtórzyć tych wszystkich zagmatwanych nazw substancji i reakcji (szczytem moich możliwości jest „monotlenek diwodoru” – uch, co za skomplikowany związek).

Po chwili przerwy na posiłek (popodwieczorek czy przedkolacja?) wyjechaliśmy w stronę drugiej słynnej uczelni – AGH. Tym razem coś dla miłośników fizyki!
Rozstawione stanowiska oferowały przygotowane przez dumnych żaków pokazy. Przy każdym z nich mogliśmy obejrzeć doświadczenie, uczestniczyć w nim, a także posłuchać ich dokładnego omówienia przez, niewątpliwie, zawsze świetnie przygotowanych studenciaków.

Panowie w pierwszej kolejności sprawdzili się w przeciąganiu liny, gdzie jeden przeciw sześciu chłopa wystąpił, w glorii kończąc tę pozornie nierówną potyczkę (na imię mu było Herkules, a mięśniom jego – Bloczki). Niektórzy jednak woleli się nie przemęczać i zdecydowali się na kolejną chwilę odpoczynku, a doskonałym ku drzemce miejscem okazało się łoże fakira. Ponadto pokazano nam zasadę działania łodzi podwodnych na przykładzie nurka w kolbie wody, zasadę tautochrony oraz pływający w oleju telewizor sprzed dwóch dekad.

Wielkimi krokami zbliżał się koniec wycieczki. Kiedy wyszliśmy z uczelni, na zewnątrz już czekał nasz transport. Długi, pełen wrażeń dzień powinien był nas zmęczyć. My natomiast byliśmy niezwykle rozbudzeni i powrót do domu minął nam bardzo szybko – autokar wręcz trząsł się od wspólnych śpiewów muzycznych klasyków i wymyślnych przyśpiewek. W Jaworznie byliśmy około 23:00.

Ilość odsłon: 1299

wstecz

Kontakt



Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego

 ul. Promienna 65, 43-600 Jaworzno

 sekretariat@ckziu.jaworzno.pl

 32 76 29 100

Używamy ciasteczek. Czytaj więcej.