Szczawa to rodzaj wody mineralnej mocno nasyconej dwutlenkiem węgla. Jej powstanie związane jest z aktywnością tektoniczną, która umożliwia przemieszczanie się CO2 z głębokich warstw skorupy ziemskiej i nasycenie nim płyciej położonych wód podziemnych. No i właśnie te wody, z namiętnością, piją kuracjusze Szczawnicy, Krościenka czy Szczawy.
Do tego uroczego regionu wczesną wiosną, w czwartek, udały się z wycieczką szkolną klasy 3aTE, 3aT6, 3bT5 oraz 4bT5 jaworznickiego CKZiU.
Pierwszym punktem naszego planu wycieczki była miejscowość Szlachtowa, gdzie znajduje się , między innymi, Muzeum Pienińskie im. Józefa Szalaya. Pisząc o Szczawnicy i okolicach, nie sposób nie wspomnieć tego nazwiska, gdyż to właśnie dzięki staraniom Józefa Szalaya Szczawnica stała się uzdrowiskiem , do którego w drugiej połowie XIX wieku tłumnie zaczęli zjeżdżać kuracjusze kuszeni widokami, klimatem, no i naturalnie zdrowotnymi walorami tutejszych wód mineralnych. Oczywiście odwiedziliśmy muzeum, a następnie udaliśmy się na „ spacer ‘’poprzez malowniczy wąwóz Homole i choć wydawało się, że pokonanie tego szlaku nie powinno być wyzwaniem na miarę zdobycia Czogori, to jednak pot się lał, a but ślizgał się nieznośnie w miękkim błocie i na zdradliwie mokrych kamieniach.
Potem już było z górki, spacerek po Szczawnicy, degustacja szczawy, jazda wyciągiem krzesełkowym na Palenicę, ostry trawers w dół i wreszcie zasłużony odpoczynek oraz obiadokolacja w przytulnym hotelu w Maniowach, gdzie nasza grupa miała swój kwaterunek.
Następnego dnia poranne słońce rozświetliło ośnieżone szczyty Tatr i tak oto zaczęliśmy dzień drugi naszej wycieczki. Pierwszym punktem piątkowej części wyprawy był zamek w Niedzicy. Ta średniowieczna warownia do dziś pozostaje nie tylko symbolem skomplikowanej historii tego regionu, ale również wpisała się w kulturę masową i to nie tylko z powodu wielu filmów i seriali telewizyjnych, które kręcono na zamku, ale również, a może przede wszystkim, z powodu pewnych niezgłębionych tajemnic, które tworzą legendę tego wyjątkowego miejsca.
W piątkowe południe, piątego dnia kwietnia, słońce świeciło mocno nad Zalewem Czorsztyńskim, a nam zostały już tylko dwa ostatnie punkty na wycieczkowej mapie. Najpierw ruiny siostrzanego zamku Niedzicy, położonego na drugiej stronie Dunajca (dziś jeziora ) czyli Czorsztyna. Historia obeszła się z tym miejscem dość brutalnie. Z czasów świetności zamku, który przez lata był ważną warownią strzegącą granic państwa oraz szlaków handlowych prowadzących na południe, nie zostało zbyt wiele. Niemniej, widok na Tatry, jaki rozpościera się z ocalałej wieży zamkowej, jest niezapomniany. Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy, było Dębno, wieś opodal Dunajca, gdzie znajduje się słynny piętnastowieczny drewniany kościółek, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, no i miejsce, w którym telewizyjny Janosik z Maryną się żenili. W tym miejscu pożegnaliśmy Pieniny i tym samym niemal zakończyliśmy naszą wycieczkę. W autokarze, mrużyliśmy oczy, trochę ze zmęczenia, trochę z powodu słońca, które zachodząc świeciło nam śmiało prosto w twarz.
Z reporterskim pozdrowieniem
Janusz Papaj
Ilość odsłon: 2643